- Co Ty wyprawiasz ?! - Powiedziałam cicho, zeby nikogo nie obudzić i odepchnęłam Harrego, któremu najwyraźniej się nudziło.
- Oj no weź.. Chciałem się tylko do Ciebie po przyjacielsku przytulić. - Uśmiechnął się i zaczął nalewać sobie wodę do szklanki.
- O czym Ty mówisz ?
- Myślisz, że przystawiałbym się do dziewczyny mojego najlepszego przyjaciela ? - Zapytał ze zdziwieniem.
- Emm.. Nie wiem.. Ty mi powiedz.
- Otóż nie. Jesteś sympatyczna, dobrze mi się z Tobą rozmawia i pomijając fakt, że masz dosyć ciekawą urodę, to do puki jesteś z Lou, dla mnie jesteś nieosiągalna. - Wydawało się jakby posmutniał.
- Chcesz mi coś przez to powiedzieć ?
- Tak. Wtedy w windzie.. Chciałem Ci powiedzieć, jak bardzo Cię lubię, ale potem zobaczyłem jak patrzysz na Louis'a. To dla mnie wystarczający dowód na to, że naprawdę go kochasz, a ja nie chcę stawać między wami. - Patrzyłam na niego jak na biednego chłopca, któremu mama nie chciała kupić lizaka. Swoją drogą w samych bokserkach i białej podkoszulce wyglądał naprawdę niesamowicie.
- Jesteś świetnym przyjacielem. - Powiedziałam, po czym go przytuliłam. Odwzajemnił mój uścisk. W takiej chwili myślałam tylko o tym, żeby Lou nie wszedł do kuchni.
Udaliśmy się do salonu, żeby sobie posiedzieć na kanapie, jak starzy dobrzy kumple. Siedziałam po turecku, na przeciwko Harrego, trzymając w rękach kubek z owocowym soczkiem.
- Tak w ogóle, to dlaczego nie masz dziewczyny ? - Zapytałam.
- Dlatego, bo Ty masz chłopaka. - Zaśmiał się. - Nie no żartowałem. Tak na poważnie to w sumie nie wiem czemu. Czekam na tę jedyną. Wiem, brzmi to strasznie banalnie, ale chcę mieć kogoś z kim zawsze i wszędzie będę mógł pogadać, przytulić się. Można powiedzieć, że potrzebuję damskiej wersji Louis'a. - Ponownie zaczął się śmiać, aż bałam się, że wszystkich obudzi.
- Rozumiem Cię.. Ja zanim zaczęłam spotykać się z Lou, bardzo długo byłam sama. Przyjaciółki mi zawsze powtarzały, że gdy jest źle, później musi być dobrze.
- O tak, to prawda. A tak schodząc z tematu to co byś chciała dostać na urodziny ?
- Na chwilę obecną nic więcej nie potrzebuję.
- Nic więcej ? Tzn ?
- No wiesz.. Jestem z Lou, przyjaźnię się z Tobą i całą resztą 1D.. To jest jak spełnienie marzeń. Wiele dziewczyn chciało by być teraz na moim miejscu i siedzieć przy Tobie.
- Haha, oj bardzo wiele, ale to w końcu będzie Twoja 18-stka. Już za kilka dni, więc na pewno coś chodzi Ci po głowie.
- Moim marzeniem jest wyjechać do Londynu na stałe, ale wiesz jaki jest plan. Za kilka dni ja i Mr. Carrot lecimy do Polski, żeby obgadać to wszystko z moimi rodzicami.
- A mogę lecieć z wami ? Nigdy nie byłem w Polsce .
- Może od razu cała piątka ze mną poleci ?
- To wspaniały pomysł ! I zrobimy mini koncert dla naszych fanów w Warszawie !
- A wiesz, że to całkiem dobry pomysł..
- Okej, to jutro pogadamy z chłopakami o wszystkim i uzgodnimy co i jak. - Powiedział Harold, który naprawdę się z tego ucieszył. Ja również byłam bardzo szczęśliwa, że on wgl wpadł na taki pomysł. Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas. Naprawdę świetnie się dogadywaliśmy. Czasem się zastanawiałam co by było gdybym wtedy nie spotkała ich na ulicy. Gdybym nie wyjechała na ferie do Irlandii. Wgl bym ich nie poznała. I siedziałabym dalej przed kompem starając się ich ściągnąć do Polski wraz z innymi Directionerkami. Moje przemyślenia przerwał mi Loczek.
- Nie wiem czy wiesz, ale już jest 11 w nocy.. - Wtrącił, wstajać z kanapy.
- Co Ty gadasz ? JUŻ ? - Poderwałam się zdziwiona i spojrzałam na zegarek. - To ja lecę się myć.
- Haha to leć, miłej nocy i...
- i.. ?
- Uważaj, bo Lou strasznie chrapie.
- Wiem, zauważyłam. Do zobaczenia jutro. - Powiedziałam, po czym pocałowałam Harrego w policzkek.
- Dobranoc - usłyszłam tylko szept i zamykane drzwi. Poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i wróciłam do sypialni Louis'a. Wyglądał przeuroczo jak spał. Podniosłam kołdrę i wślizgnęłam się pod nią szybkim ruchem. Po kilku sekundach leżałam już wygodnie i bardzo szybko udało mi się zasnąć.
*********************************
Tak więc jest kolejny rozdział. Trochę króki i nudny, ale chciałam coś dodać po prostu.
Dziękuję za tyle komentarzy pod poprzednim rozdziałem (aż 9 ! ) xD Normalnie rekord na tym blogu xp
Pozdrawiam Dianę, przez którą mam "Faze na Hazzę", co można zauważyć po przebiegu wydarzeń w opowiadaniu.
Nie wiem kiedy dodam nowy rozdział, ale postaram się jak najszybciej, lecz nie obiecuję, ponieważ mam teraz mnóstwo nauki. Muszę poprawić semestr z biologii -.-
A i dziękuję za ponad 3600 wejść na bloga :)
Jeśli chcecie być powiadamiani o nowym rozdziale podawajcie swoje nicki na tt :) xxx
sobota, 18 lutego 2012
niedziela, 12 lutego 2012
Rozdział 8
Usiedliśmy w kółku na podłodze. Pierwszy zakręcił Niall. Wypadło na Zayna.
- Prawda czy wyzwanie ? - zapytał blondasek.
- To chyba oczywiste ? Oczywiście, że wyzwanie - Powiedział ciemnowłosy, który najwyraźniej chciał pokazać, że jest odważny.
- Ok... To przebiegnij się nago po korytarzu.
- Nie ma sprawy - powiedział po czym wstał, rozebrał się i wyszedł. Chłopcy ruszyli za nim, żeby to zobaczyć, ale ja jakoś nie miałam ochoty się temu wszystkiemu przyglądać. Aż bałam się pomyśleć, jakie mi mogą dać zadanie. Po chwili wróciła cała piątka z bananami na twarzach.
- Stary to było świetne. Szkoda tylko, że nikogo na korytarzu nie było - krzyczał podekscytowany Niall.
- Ta nikt, prócz kamer. Pewnie mają tam niezły ubaw. - Wtrącił Liam.
Zayn ubrał się i dołączył do kółka. Zakręcił butelką i oczywiście musiało wypaść na mnie.
- Co wybierasz ? - Rozejrzałam się po pokoju, rozmyślając co mam wybrać. Wszyscy się na mnie patrzyli jakbym im ciastko obiecała. To krępujące uczucie.
- Prawda. - Musiałam to wybrać, bo za bardzo się bałam ich wyzwań.
- Z którym z nas byś chciała być, gdybyś nie była z Boo Bear'em ?
- Hmm... Z każdym z was po kolei - Zaśmiałam się, po czym spojrzałam na reakcję Louis'a. Nawet się na mnie nie patrzył, tylko tępo wgapiał się w podłogę. Wzięłam butelkę i zakręciłam nią najmocniej jak potrafiłam. Po chwili zatrzymała się i wskazała na Lou.
- Wyzwanie - Od razu powiedział, nawet nie musiałam się pytać.
- POCAŁUJ HARREGO ! - krzyknęłam
- Co ? - Zapytał zdziwiony.
- No dawaj, uwielbiam Larrego.
- No dobra, chodź tu loczek. - Złapał go za twarz i obdarował go namiętnym buziakiem. To był najlpeszy widok jaki kiedykolwiek widziałam. Żałowałam tylko, że tego nie nagrałam. Graliśmy tak ze dwie godziny. Dochodziła 18.
Zayn, Louis i Niall postanowili pójść do sklepu, by potem przyrządzić jakąś kolację. Liam, ja i Harry zostaliśmy na miejscu. Siedziałam z loczkiem na kanapie, a Liam siedział przy komputerze, wykorzystując chwilę wolnego.
- To.. co chciałeś mi powiedzieć ? wtedy w windzie ? - Zapytałam Harrego, który automatycznie spojrzał na siedzącego niedaleko nas Liama.
- Wiesz co.. Pogadamy później.
- No ok, jak chcesz. - Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy tak z 40 minut. Czułam, że z nim mogę pogadać o wszystkim. Jak z najlepszym przyjacielem.
Po chwili przyszli chłopaki z zakupami. Widząc tyle żarcia pomyślałam, ze większosć pewnie wybierał Niall. Wszyscy udaliśmy się do pomieszczenia zwanego kuchnią, jednak po chwili z niej wyszłam, bo nie chciałam oberwać jakim mięsem czy czymś. Tak, oni są do wszystkiego zdolni. Usiadłam na kanapie i podniosłam aparat, którym Harry robił dzisiaj zdjęcia. Było ich strasznie dużo, więc postanowiłam, że obejrzę wszystkie. Byłam pod wrażeniem ich jakości, loczek miał do tego rękę. Świetnie robił zdjęcia. Patrzyłam na nie i w pewnym momencie się zdziwiłam. Byłam na każdej fotce. CO JEST ?! - pomyślałam. Może to moja wina, bo wtryniałam się wszędzie gdzie było coś do sfotografowania ? Po chwili usłyszałam, jak ktoś wychodzi z kuchni, więc szybko odłożyłam lustrzankę na miejsce. To był Louis.
- A księżniczka to co ? Nie łaska nawet pomóc ? - Zaśmiał sie, siadając obok mnie.
- Za bardzo się bałam, ze czyms tam dostane. - Oparłam się o Lou. Ten automatycznie objął mnie ramieniem.
- Haha, w razie czego bym Cię przecież ochronił. - Spojrzał na mnie i zauważył, że się nad czymś zastanawiam. - Co Cię tak meczy ? - Zapytał.
- Nic takiego.. Kolacja gotowa ?
- Za 5 minut będzię. - Wstał i poszedł z powrotem do kuchni.
Godzinę później byliśmy już najedzeni chyba za wszystkie czasy. Nawet Niall powiedział, że już ma dość, co było zupełnie do niego nie podobne.
- Wiecie co ? Jakoś głowa zaczęła mnie boleć. Idę się położyć. - Wstałam, zabierająć talerz i zanosząc go do zlewu po drodze, poszłam do pokoju Lou. Nie minęło 5 minut jak mój troskliwy chłopak przyszedł do mnie.
- To tylko ból głowy ? - Zapytał, kładąc się obok mnie na łóżku.
- Tak, poleżę chwilę i zaraz do was wrócę.
- Może chcesz już pójść spać ? Bo ja w sumie zmęczony jestem i nie chce mi się tam siedzieć.
- Nie chce mi się spać, ale Ty jak chcesz to idź się wykąp i wskakuj do wyrka. Jakoś damy sobie radę bez Ciebie. - Spojrzałam na Mr. Carrot'a, któremu oczy się już zamykały i ledwo co siedział.
- Chyba masz rację, idę pod prysznic. - Wziął swoje rzeczy i wyszedł z pokoju nie zamykając za sobą drzwi. Po kilku sekundach wychilił się zza framugi. - Idziesz ze mną ? - Zaśmiał się, podnosząc brwi do góry.
- Głupi jesteś. - Ja również się zaśmiałam i rzuciłam w niego poduszką. Nie minęło 20 minut jak już był z powrotem.
- Smutno mi było tam bez Ciebie. - Zasmucił się, wchodząc pod kołdrę. Położył się na plecach, a ja odwróciłam się w jego stronę i objęłam jego klatkę piersiową.
- Mogłoby być już tak zawsze wieczorem, nie uważasz ? - Zapytał. Czułam jak bije mu serce.
- Tak, mogłabym się w tym zakochać. - W tym momencie pocałował mnie w czoło. Leżeliśmy tak chwilę, ale Lou zaczął chrapać, co znaczyło, że już sobie smacznie spał. Postanowiłam, że wstanę i pójdę do reszty. Tak też zrobiłam. Ku mojemu zdziwieniu wszyscy też już poszli spać. Udałam się więc do kuchni po coś do picia. Po chwili poczułam jak ktoś przytula mnie od tyłu, myślałam, że to Louis, ale jak się odwróciłam, prawie odjęło mi mowę. To nie był mój chłopak...
****************************
No i jest rozdział 8 ! Przepraszam, że długo go nie dodawałam, ale uznałam, że to co napisałam wcześniej było całkowicie bez sensu i musiałam pisać od nowa.
Dziękuję za miłe komentarze pod ostatnim rozdziałem.
Jak chcecie to możecie mnie follować na twitterze - Aleeex_17
Hope u like it xxx
- Prawda czy wyzwanie ? - zapytał blondasek.
- To chyba oczywiste ? Oczywiście, że wyzwanie - Powiedział ciemnowłosy, który najwyraźniej chciał pokazać, że jest odważny.
- Ok... To przebiegnij się nago po korytarzu.
- Nie ma sprawy - powiedział po czym wstał, rozebrał się i wyszedł. Chłopcy ruszyli za nim, żeby to zobaczyć, ale ja jakoś nie miałam ochoty się temu wszystkiemu przyglądać. Aż bałam się pomyśleć, jakie mi mogą dać zadanie. Po chwili wróciła cała piątka z bananami na twarzach.
- Stary to było świetne. Szkoda tylko, że nikogo na korytarzu nie było - krzyczał podekscytowany Niall.
- Ta nikt, prócz kamer. Pewnie mają tam niezły ubaw. - Wtrącił Liam.
Zayn ubrał się i dołączył do kółka. Zakręcił butelką i oczywiście musiało wypaść na mnie.
- Co wybierasz ? - Rozejrzałam się po pokoju, rozmyślając co mam wybrać. Wszyscy się na mnie patrzyli jakbym im ciastko obiecała. To krępujące uczucie.
- Prawda. - Musiałam to wybrać, bo za bardzo się bałam ich wyzwań.
- Z którym z nas byś chciała być, gdybyś nie była z Boo Bear'em ?
- Hmm... Z każdym z was po kolei - Zaśmiałam się, po czym spojrzałam na reakcję Louis'a. Nawet się na mnie nie patrzył, tylko tępo wgapiał się w podłogę. Wzięłam butelkę i zakręciłam nią najmocniej jak potrafiłam. Po chwili zatrzymała się i wskazała na Lou.
- Wyzwanie - Od razu powiedział, nawet nie musiałam się pytać.
- POCAŁUJ HARREGO ! - krzyknęłam
- Co ? - Zapytał zdziwiony.
- No dawaj, uwielbiam Larrego.
- No dobra, chodź tu loczek. - Złapał go za twarz i obdarował go namiętnym buziakiem. To był najlpeszy widok jaki kiedykolwiek widziałam. Żałowałam tylko, że tego nie nagrałam. Graliśmy tak ze dwie godziny. Dochodziła 18.
Zayn, Louis i Niall postanowili pójść do sklepu, by potem przyrządzić jakąś kolację. Liam, ja i Harry zostaliśmy na miejscu. Siedziałam z loczkiem na kanapie, a Liam siedział przy komputerze, wykorzystując chwilę wolnego.
- To.. co chciałeś mi powiedzieć ? wtedy w windzie ? - Zapytałam Harrego, który automatycznie spojrzał na siedzącego niedaleko nas Liama.
- Wiesz co.. Pogadamy później.
- No ok, jak chcesz. - Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy tak z 40 minut. Czułam, że z nim mogę pogadać o wszystkim. Jak z najlepszym przyjacielem.
Po chwili przyszli chłopaki z zakupami. Widząc tyle żarcia pomyślałam, ze większosć pewnie wybierał Niall. Wszyscy udaliśmy się do pomieszczenia zwanego kuchnią, jednak po chwili z niej wyszłam, bo nie chciałam oberwać jakim mięsem czy czymś. Tak, oni są do wszystkiego zdolni. Usiadłam na kanapie i podniosłam aparat, którym Harry robił dzisiaj zdjęcia. Było ich strasznie dużo, więc postanowiłam, że obejrzę wszystkie. Byłam pod wrażeniem ich jakości, loczek miał do tego rękę. Świetnie robił zdjęcia. Patrzyłam na nie i w pewnym momencie się zdziwiłam. Byłam na każdej fotce. CO JEST ?! - pomyślałam. Może to moja wina, bo wtryniałam się wszędzie gdzie było coś do sfotografowania ? Po chwili usłyszałam, jak ktoś wychodzi z kuchni, więc szybko odłożyłam lustrzankę na miejsce. To był Louis.
- A księżniczka to co ? Nie łaska nawet pomóc ? - Zaśmiał sie, siadając obok mnie.
- Za bardzo się bałam, ze czyms tam dostane. - Oparłam się o Lou. Ten automatycznie objął mnie ramieniem.
- Haha, w razie czego bym Cię przecież ochronił. - Spojrzał na mnie i zauważył, że się nad czymś zastanawiam. - Co Cię tak meczy ? - Zapytał.
- Nic takiego.. Kolacja gotowa ?
- Za 5 minut będzię. - Wstał i poszedł z powrotem do kuchni.
Godzinę później byliśmy już najedzeni chyba za wszystkie czasy. Nawet Niall powiedział, że już ma dość, co było zupełnie do niego nie podobne.
- Wiecie co ? Jakoś głowa zaczęła mnie boleć. Idę się położyć. - Wstałam, zabierająć talerz i zanosząc go do zlewu po drodze, poszłam do pokoju Lou. Nie minęło 5 minut jak mój troskliwy chłopak przyszedł do mnie.
- To tylko ból głowy ? - Zapytał, kładąc się obok mnie na łóżku.
- Tak, poleżę chwilę i zaraz do was wrócę.
- Może chcesz już pójść spać ? Bo ja w sumie zmęczony jestem i nie chce mi się tam siedzieć.
- Nie chce mi się spać, ale Ty jak chcesz to idź się wykąp i wskakuj do wyrka. Jakoś damy sobie radę bez Ciebie. - Spojrzałam na Mr. Carrot'a, któremu oczy się już zamykały i ledwo co siedział.
- Chyba masz rację, idę pod prysznic. - Wziął swoje rzeczy i wyszedł z pokoju nie zamykając za sobą drzwi. Po kilku sekundach wychilił się zza framugi. - Idziesz ze mną ? - Zaśmiał się, podnosząc brwi do góry.
- Głupi jesteś. - Ja również się zaśmiałam i rzuciłam w niego poduszką. Nie minęło 20 minut jak już był z powrotem.
- Smutno mi było tam bez Ciebie. - Zasmucił się, wchodząc pod kołdrę. Położył się na plecach, a ja odwróciłam się w jego stronę i objęłam jego klatkę piersiową.
- Mogłoby być już tak zawsze wieczorem, nie uważasz ? - Zapytał. Czułam jak bije mu serce.
- Tak, mogłabym się w tym zakochać. - W tym momencie pocałował mnie w czoło. Leżeliśmy tak chwilę, ale Lou zaczął chrapać, co znaczyło, że już sobie smacznie spał. Postanowiłam, że wstanę i pójdę do reszty. Tak też zrobiłam. Ku mojemu zdziwieniu wszyscy też już poszli spać. Udałam się więc do kuchni po coś do picia. Po chwili poczułam jak ktoś przytula mnie od tyłu, myślałam, że to Louis, ale jak się odwróciłam, prawie odjęło mi mowę. To nie był mój chłopak...
****************************
No i jest rozdział 8 ! Przepraszam, że długo go nie dodawałam, ale uznałam, że to co napisałam wcześniej było całkowicie bez sensu i musiałam pisać od nowa.
Dziękuję za miłe komentarze pod ostatnim rozdziałem.
Jak chcecie to możecie mnie follować na twitterze - Aleeex_17
Hope u like it xxx
środa, 1 lutego 2012
Rozdział 7
20 Stycznia (Piątek)
O 10 usłyszałam jak ktoś puka do drzwi. Był to Louis, którt wraz z resztą chłopaków przyjechał po mnie. Założyłam buty i kurtkę, przełożyłam torbę przez głowę i byłam gotowa do wyjścia. Przywitałam się z każdym z nich po czym wsiadłam do samochodu. Louis chciał, żebym siedziała z przodu, bo jak wiadomo - on prowadził, ale postanowiłam, że usiądę z tyłu, gdyż może być nawet zabawnie. Oczywiście się nie myliłam. Po 5-ciu minutach leciały mi łzy ze śmiechu i nie przestać się śmiać. Oni są naprawdę niesamowici. Ciągle się bili i wygłupiali, co wyglądało przekomicznie. Gdy dojechaliśmy na miejsce, a mianowicie do Cobh, od razu skierowaliśmy się w stronę pamiątkowej ściany Titanic'a. Zrobiliśmy kilka fotek i poszliśmy dalej oczywiście cały czas się śmiejąc. Obejrzeliśmy kilka pomników, które również symbolizowały ten wielki statek, który zatonął równe 100 lat temu. Następnie udaliśmy się na przystań. Jeszcze nigdy nie byłam tutaj zimą, chociaż w sumie chciałabym, żeby w Polsce była taka zima jak w Irlandii. Przynajmniej bym tak nie marzła. Z przystani można było zobaczyć z ciekawej perspektywy piękną neogotycką katedrę. Po dwóch godzinach zwiedzania postanowiliśmy coś zjeść, więc zaszliśmy do pierwszego lepszego baru. Zajęłam miejsce pomiędzy Harrym i Lou a na przeciwko usiadła reszta. 15 minut później każdy już dostał to co chciał. Nie sądziłam, że posiłek w ich towarzystwie może być równie zabawny co podróż samochodem.
- I jak wam się podoba to miasto ? - Zapytałam.
- To jest świetnie. Tyle można się dowiedzieć o historii titanic'a. - Powiedział Harry wycierając usta chusteczką.
- Ja nawet nie wiedziałem, że stąd ostatni raz odpłynął Tytanic - zaśmiał się Zayn.
- Haha, bo Ty ogólnie mało rzeczy wiesz - żartobliwie wtrącił Harold.
- Nie bądź taki mądry Ty też na pewno tego nie wiedziałeś - Dołączył się Niall, który chyba nie najadł się swoją porcją, bo zamówił jeszcze raz to samo.
- Dobra spokój, co robimy dalej ? - Zakończyłam tę a'la kłótnię.
- Znasz jeszcze jakieś ciekawe miejsca ? - Zapytał Lou wieszając swoją rękę na moich ramionach.
- Tu jest mnóstwo ciekawych miejsc - odparłam po czym wstałam i dodałam - idę do łazienki, zaraz wracam.
Po chwili byłam już z powrotem. Zapłaciliśmy za wszystko i wyszliśmy, kierując się w stronę samochodu. Po drodzę znalazło się kilka ich fanek, więc porobili kilka fotek, dali pare autografów i w końcu udało im się wsiąść do auta. Tym razem usiadłam z przodu, bo byłam zbyt pełna, żeby siedzieć tam z tyłu z tą bandą nieogarnietych ludzi. Postanowiliśmy, że pojedziemy do hotelu, w którym chłopcy są zameldowani.
- Może zostaniesz u nas na noc ? - Zapytał Louis.
- Wiesz, że to niedozwolone, gdy między 10 p.m a 7 a.m ktoś przebywa w pokoju nie będąc zameldowanym ? - Zapytałam, patrząc na niego, który najwidoczniej o tym nie wiedział.
- Na serio ? Skąd to wiesz ?
- Halo ? Chodzę do technikum turystycznego. Muszę znać hotelowy regulamin.
- Ale przecież już byłaś u nas raz na noc.
- Wiem i to było nielegalne, drugi raz już się to nie powtórzy.
- No to zameldujesz się w naszym pokoju - Dodał Harry po czym zaczął się dziwnie uśmiechać.
- Mam pomysł, podjedźmy do mnie. Wezmę kilka rzeczy i od razu powiem siostrzę, że nie wracam na noc, ok ?
- Spoko, nie ma sprawy. - Odpowiedział Mr. Carrot po czym słodko się uśmiechnął.
Po niecałej godzinie byliśmy już w hotelu. Podeszłam z Harrym do rejestracji, w czasie gdy Lou z resztą chłopaków poszli ogarniać pokój. Wyobrażam sobie co musiało się dziać, że aż czterech tam poszło. Po chwili wszystko było już załatwione i wraz z Hazzą udaliśmy się na górę.
- Cieszę się, że zostajesz na noc - Powiedział skromnie Harry.
- Dlaczego ? - Zapytałam, patrząc na niego ze zdziwieniem.
- Bo jesteś fajna, i bardzo Cię polubiłem.
- Dziękuję, ja Ciebie też bardzo lubię.
- Chciałbym Ci coś powiedzięć - po wypowiedzeniu tych słów, spojrzał na mnie poważnym wzrokiem. Nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Co takiego ? - W tym momencie winda się zatrzymała, a drzwi się otworzyły. Na korytarzy spotkaliśmy Liam'a i Niall'a, którzy szli właśnie wyrzucić śmieci. Mieli ze sobą po 3 worki każdy. Byłam strasznie zdziwiona, jak to zobaczyłam. Nie mogłam się powstrzymać i wybuchłam śmiechem.
W końcu dotarliśmy do pokoju. Nie było aż tak strasznie, chyba udało im się ogarnąć to co wcześniej się tam działo. Po kwadransie byliśmy w komplecie. Chłopcy postanowili, że zagramy w butelkę. Szczerze niezbyt podobał mi się ten pomysł, bo byłam tam jedyną dziewczyną, no ale co mi tam, raz się żyje.
*****************************
Dopadła mnie wena i napisałam kolejny rozdział. Co myślicie ? W sumie to jest połowa rozdziału, ale musiałam go przerwać, bo jakbym dodała go w całości to by był za długi xD
Chciałam podziękować osobom, które zostawiły komentarze pod poprzednim rozdziałem. To naprawdę mnie motywuje, tylko szkoda, że tak mało osób zostawia tutaj jakikolwiek ślad po sobie.
Mam nadzieję, że wam się podoba i że tym razem będzie więcej komenatarzy.
+ Dzisiaj urodziny Harrego, więc Happy B-day. I tak mu już twittera zaspamowałam, ale co tam xD
O 10 usłyszałam jak ktoś puka do drzwi. Był to Louis, którt wraz z resztą chłopaków przyjechał po mnie. Założyłam buty i kurtkę, przełożyłam torbę przez głowę i byłam gotowa do wyjścia. Przywitałam się z każdym z nich po czym wsiadłam do samochodu. Louis chciał, żebym siedziała z przodu, bo jak wiadomo - on prowadził, ale postanowiłam, że usiądę z tyłu, gdyż może być nawet zabawnie. Oczywiście się nie myliłam. Po 5-ciu minutach leciały mi łzy ze śmiechu i nie przestać się śmiać. Oni są naprawdę niesamowici. Ciągle się bili i wygłupiali, co wyglądało przekomicznie. Gdy dojechaliśmy na miejsce, a mianowicie do Cobh, od razu skierowaliśmy się w stronę pamiątkowej ściany Titanic'a. Zrobiliśmy kilka fotek i poszliśmy dalej oczywiście cały czas się śmiejąc. Obejrzeliśmy kilka pomników, które również symbolizowały ten wielki statek, który zatonął równe 100 lat temu. Następnie udaliśmy się na przystań. Jeszcze nigdy nie byłam tutaj zimą, chociaż w sumie chciałabym, żeby w Polsce była taka zima jak w Irlandii. Przynajmniej bym tak nie marzła. Z przystani można było zobaczyć z ciekawej perspektywy piękną neogotycką katedrę. Po dwóch godzinach zwiedzania postanowiliśmy coś zjeść, więc zaszliśmy do pierwszego lepszego baru. Zajęłam miejsce pomiędzy Harrym i Lou a na przeciwko usiadła reszta. 15 minut później każdy już dostał to co chciał. Nie sądziłam, że posiłek w ich towarzystwie może być równie zabawny co podróż samochodem.
- I jak wam się podoba to miasto ? - Zapytałam.
- To jest świetnie. Tyle można się dowiedzieć o historii titanic'a. - Powiedział Harry wycierając usta chusteczką.
- Ja nawet nie wiedziałem, że stąd ostatni raz odpłynął Tytanic - zaśmiał się Zayn.
- Haha, bo Ty ogólnie mało rzeczy wiesz - żartobliwie wtrącił Harold.
- Nie bądź taki mądry Ty też na pewno tego nie wiedziałeś - Dołączył się Niall, który chyba nie najadł się swoją porcją, bo zamówił jeszcze raz to samo.
- Dobra spokój, co robimy dalej ? - Zakończyłam tę a'la kłótnię.
- Znasz jeszcze jakieś ciekawe miejsca ? - Zapytał Lou wieszając swoją rękę na moich ramionach.
- Tu jest mnóstwo ciekawych miejsc - odparłam po czym wstałam i dodałam - idę do łazienki, zaraz wracam.
Po chwili byłam już z powrotem. Zapłaciliśmy za wszystko i wyszliśmy, kierując się w stronę samochodu. Po drodzę znalazło się kilka ich fanek, więc porobili kilka fotek, dali pare autografów i w końcu udało im się wsiąść do auta. Tym razem usiadłam z przodu, bo byłam zbyt pełna, żeby siedzieć tam z tyłu z tą bandą nieogarnietych ludzi. Postanowiliśmy, że pojedziemy do hotelu, w którym chłopcy są zameldowani.
- Może zostaniesz u nas na noc ? - Zapytał Louis.
- Wiesz, że to niedozwolone, gdy między 10 p.m a 7 a.m ktoś przebywa w pokoju nie będąc zameldowanym ? - Zapytałam, patrząc na niego, który najwidoczniej o tym nie wiedział.
- Na serio ? Skąd to wiesz ?
- Halo ? Chodzę do technikum turystycznego. Muszę znać hotelowy regulamin.
- Ale przecież już byłaś u nas raz na noc.
- Wiem i to było nielegalne, drugi raz już się to nie powtórzy.
- No to zameldujesz się w naszym pokoju - Dodał Harry po czym zaczął się dziwnie uśmiechać.
- Mam pomysł, podjedźmy do mnie. Wezmę kilka rzeczy i od razu powiem siostrzę, że nie wracam na noc, ok ?
- Spoko, nie ma sprawy. - Odpowiedział Mr. Carrot po czym słodko się uśmiechnął.
Po niecałej godzinie byliśmy już w hotelu. Podeszłam z Harrym do rejestracji, w czasie gdy Lou z resztą chłopaków poszli ogarniać pokój. Wyobrażam sobie co musiało się dziać, że aż czterech tam poszło. Po chwili wszystko było już załatwione i wraz z Hazzą udaliśmy się na górę.
- Cieszę się, że zostajesz na noc - Powiedział skromnie Harry.
- Dlaczego ? - Zapytałam, patrząc na niego ze zdziwieniem.
- Bo jesteś fajna, i bardzo Cię polubiłem.
- Dziękuję, ja Ciebie też bardzo lubię.
- Chciałbym Ci coś powiedzięć - po wypowiedzeniu tych słów, spojrzał na mnie poważnym wzrokiem. Nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Co takiego ? - W tym momencie winda się zatrzymała, a drzwi się otworzyły. Na korytarzy spotkaliśmy Liam'a i Niall'a, którzy szli właśnie wyrzucić śmieci. Mieli ze sobą po 3 worki każdy. Byłam strasznie zdziwiona, jak to zobaczyłam. Nie mogłam się powstrzymać i wybuchłam śmiechem.
W końcu dotarliśmy do pokoju. Nie było aż tak strasznie, chyba udało im się ogarnąć to co wcześniej się tam działo. Po kwadransie byliśmy w komplecie. Chłopcy postanowili, że zagramy w butelkę. Szczerze niezbyt podobał mi się ten pomysł, bo byłam tam jedyną dziewczyną, no ale co mi tam, raz się żyje.
*****************************
Dopadła mnie wena i napisałam kolejny rozdział. Co myślicie ? W sumie to jest połowa rozdziału, ale musiałam go przerwać, bo jakbym dodała go w całości to by był za długi xD
Chciałam podziękować osobom, które zostawiły komentarze pod poprzednim rozdziałem. To naprawdę mnie motywuje, tylko szkoda, że tak mało osób zostawia tutaj jakikolwiek ślad po sobie.
Mam nadzieję, że wam się podoba i że tym razem będzie więcej komenatarzy.
+ Dzisiaj urodziny Harrego, więc Happy B-day. I tak mu już twittera zaspamowałam, ale co tam xD
Subskrybuj:
Posty (Atom)