wtorek, 27 grudnia 2011

Rozdział 3

17 Stycznia (Wtorek)

Nie wiem jak to się stało, musiałam przysnąć w czasie filmu, ale obudziłam się przykryta kocem na kanapie. Obudził mnie zapach rybich paluszków.
- Dzień dobry księżniczko - powiedział Lou
- Hej, czy my obejrzeliśmy ten film do końca... ?
- No co Ty.. Po 10 minutach spałaś jak niemowle - zaśmiał się.
- No dobra, a Ty ?
- Ja podziwiałem jak słodko śpisz.. Potem chłopaki przyszli, ale Ty nawet nie drgnęłaś. To było urocze.
- Haha a gdzie są teraz ? - zapytałam.
- chyba poszli zwiedzać miasto, ja wolałem zostać z Tobą. - powiedział i zaczął nakładać do stołu.
Nie wiem jak to opisać, ale czułam się w końcu dla kogoś ważna. To było miłe. Chciałam, żeby było już tak zawsze, ale po chwili sobie przypomniałam, że miałam być w domu o 22, a jest 9 rano!
- Wybacz, Louis muszę już lecieć. Siostra mnie zabije ! - gwałtownie się poderwałam.
- Spokojnie, dzwoniła do Ciebie wczoraj, jak spałaś. Pozwoliłem sobie odebrać Twój telefon i wszystko jej wyjaśniłem. Powiedziała, że możesz zostać; warunkiem było to, że o 12 mam Cię przyprowadzić do domu.
- Kochany jesteś, dziękuję. - powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek. Dopiero po chwili zorientowałam się co zrobiłam. Ale Louisowi to nie przeszkadzało. Uśmiechał się, a ja czułam jak się czerwienię.
- To co? Zjemy śniadanie a potem Cię odprowadzę, może być? - zapytał.
- Jak najbardziej.- uśmiechnęłam się, po czym usiadłam do stołu, gdzie był już naszykowany posiłek.
Pół godziny później byliśmy już najedzeni. Postanowiłam, że pozmywam, ale Louis protestował twierdząc, że jestem gościem i nie powinnam tego robić. - Prawdziwy facet - Pomyślałam.
Stanęłam przy blacie patrząć jak Lou zabiera się za zmywanie. Słodki widok.
- Czemu mi się tak przyglądasz ? - zapytał.
- Chcę się nacieszyć chwilą, w któej jesteś tutaj ze mną.
- Nie masz się co martwić jeszcze będzie dużo takich chwil.
- Chciałabym, ale każde z nas jest z innego kraju, Ja - Polska, Ty - Anglia. To, że się spotkaliśmy musiało być jakimś cudem.
- Masz rację, to był cud. Bóg chciał żebyśmy się spotkali. Jestem pewien, że ma co do nas pewne plany. - uśmiechnął się i zaczął wycierać ręce.
Rozmawialiśmy jeszczę przez chwilę i postanowiliśmy, że już wyjdziemy.
Szliśmy powoli. Żadne z nas nie chciało się spieszyć. Idąc spokojnie przez park Louis złapał mnie za rękę. Niby to takie zwykłe, ale czułam jak mnie ciarki przeszły.
- Co byś zrobiła jakbym Cię teraz pocałował - zapytał Lou.
- Spróbuj to się przeko... - nie zdąrzyłam dokończyć zdania, bo przycisnął mnie do siebie i delikatnie musnął moje usta. Chciał sprawić jaka będzie moja reakcja. Widząc, że nie stawiam oporów zaczął całować mnie namiętnie. Nareszcie stało się coś o czym marzyłam od dawna. Na ten jeden moment już bardzo długo czekałam. Czułam jak pozytywna energia przepływa przez moje ciało. Serce waliło mi jak oszalałe. Chciałam, by ta chwila trwała wiecznie (...)
Po 20 minutach udało nam się wyjść z parku i dojść do celu. Nie chciałam się z nim żegnać, więc staliśmy tak przed domem wtuleni w siebie. Było mi tak dobrze, tak ciepło.
- Chyba już pora Louis... - zaczęłam się jąkać.
- Ej, mała. Co jest ?
- Nie chcę, abyś odchodził... - wydukałam z siebie poczym dostałam gorącego buziaka. W tym momencie otworzyły się drzwi, a w nich pojawiła się moja siostra. Wiedziałam, że będzie awantura. Ku mojemu zdziwieniu nic się takiego nie stało. Wręcz przeciwnie. Zaprosiła Lou do środka.
- Cześć, jestem Justina. Miło mi Cię poznać - powiedziała do chłopaka, który wydawał się trochę zakłopotany ową sytuacją.
- Jestm Louis - odpwiedział i spojrzał na mnie wzrokiem biednego szczeniaczka.
- A Tobie co ? - Od razu zapytałam.
- Chciałem się pokazać z jak najlepszej strony - Wytłumaczył, po czym usiadł na kanapie.
W domu była tylko moja siostra, więc salon mieliśmy wolny. Siedziałam oparta o Lou, a jego ręka oplatała mi szyję. Oglądaliśmy jakiś nudny film, ale to nie miało znaczenia, bo i tak cały czas rozmawialiśmy. To była jedna z tych rzeczy, którą mogliśmy robić bez końca. Nim się zorientowaliśmy  była już 9 wieczorem.
- Wiesz co, nie wziąłem telefonu. Jest już późno, chłopaki pewnie się o mnie martwią. - zaniepokoił się.
- Możesz zadzwonić ode mnie. - Louis wziął mój telefon i zadzwonił do Harrego.
Po minucie skończył rozmowę i oddał mi komórkę.
- Muszę lecieć.
- Ale jutro się widzimy ?
- Oczywiście, księżniczko - powiedział i dał mi soczystego buziaka na pożegnanie.
Tak bardzo lubiłam jak mówił do mnie "księżniczko". Patrzyłam przez okno jak odchodzi. Czułam smutek, więc nie chcąc o tym myśleć poszłam się umyć. Jak ja lubie długie kąpiele pod prysznicem - pomyślałam. Po 35-40 minutach wyszłam z łazienki. Idąc do pokoju w piżamie, przecierając ręcznikiem mokre włosy zobaczyłam, że mój telefon się świeci. Dostałam wiadomość od Lou.
*Dotarłem do hotelu cały i zdrowy. Świetnie się z Tobą bawiłem, naprawdę mi na Tobie zależy... Dobranoc* Odpisałam mu, po czym odłożyłam komórkę i walnęłam się na łóżko. Nie minęło 10 minut a już spałam...


*********************************

W końcu 3 rozdział xd.
Nie miałam wgl weny, ale też strasznie dużo nauki w szkole było (poprawianie ocen itp)
Rozdział taki sobie, ale mam nadzieję, że następne będą lepsze.
Hope u like it.

KOMENTUJCIE <3 !

3 komentarze:

  1. Szybka akcja! serio. Moim zdaniem powinnaś dodawać więcej opisów uczuć wewnętrznych i bardziej zadbać o szczegóły! :) ale to co piszesz jest spoko.
    pozdrawiam i zachęcam do obserwowania moich blogów :D

    OdpowiedzUsuń
  2. jak napisałaś o tym pocałunku, to ja normalnie się zapowietrzyłam :) Opowiadanie jest świetne. Zaczęłam czytać dopiero dzisiaj, ale bardzo mi się podoba. Pozdrawiam
    xx

    OdpowiedzUsuń