21 Stycznia (Sobota)
Dzisiejszego poranka obudziłam się w objęciach Lou. Była 9 co oznaczało, że pozostały mi 3 godziny do opuszczenia hotelu, gdyż kończyła się dobaa hotelowa i moja rezerwacja dobiegała końca. Mr. Carrot jeszcze spał, ale mimo to i tak postanowiłam już wstać. Narzuciłam na siebie czarną bluzę Louis'a z logo milkshake city, ogarnęłam włosy i poszłam do łazienki. Niestety była zajęta przez Zayn'a, więc nie mogłam do niej wejsć i musiałam poczekać w salonie. Na szczęście towarzystwa dotrzymał mi Niall, który rozmyślał nad tym, co zrobić sobie na śniadanie. Siedziałam obok niego i z zaciekawieniem słuchałam jego głośnych przemyśleń na temat jedzenia. To było przekomiczne, więc wybuchłam śmiechem.
- Z czego się śmiejesz ? - Zapytał blondyn, który też zaczął się śmiać. Niestety nie mogłam mu odpowiedzieć, bo dopadł mnie atak śmiechu i nie mogłam nic z siebie wydusić. Tak się śmiałam, że aż sie popłakałam. Niall patrzył na mnie ze zdziwioną miną, ale że śmiech jest zaraźliwy to jeszcze bardziej się śmiał.
- Co się tu dzieje ? - Wparował zaspany Lou do salonu pytajac o co chodzi.
- Nic, śmiejemy się. - Jedyne co udało mi się powiedzieć.
- No.. To widzę. A mogę wiedzieć z czego macie taki ubaw ? - Zapanowała cisza. Spojrzałam na zespołowego głodomorka. Nasze spojrzenia się spotkały i z powrotem zaczęliśmy się śmiać. Po pięciu minutach głupawka nam minęła i mogliśmy już normalnie funkcjonować. W końcu udało mi się dotrzeć do łazienki. Po chwili z niej wyszłam i udałam się do kuchni, gdzie Liam smażył naleśniki.
- Głodna ? - Zapytał lekko się uśmiechając.
- Jakoś nie...
- A to czemu ? Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia.
- Nie mam ochoty, wezmę sobie jogurt i po sprawie. - Otworzyłam lodówkę, wziełam truskawkowy jogurt i poszłam do salonu. Na kanpie siedzieli Lou, Zayn i Niall.
- Co tam ? - Zapytał Boo Bear pokazując gestem na miejsce obok niego.
- Strasznie chrapiesz. - Usiadłam na wyznaczonym miejscu i przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej.
- Przyzwyczaisz się - Momentalnie wszyscy zaczęli się śmiać.
- A gdzie Harry ?
- Harry to nasza śpiąca królewna - Wtrącił Liam wchodząc do salonu z naleśnikami.
- Ktoś musi mu je zanieść skoro jaśnie pan nie raczył jeszcze wstać. - Zaśmiał się Zayn.
- Alex, skoro Ty nic nie jesz możesz mu to zanieść ? - Zapytał Liam.
- Jasne. - Odłożyłam puste pudełko po jogurcie, wzięłam naleśniki i ruszyłam w stronę pokoju Hazzy.
Gdy zapukałam po chwili odezwał się niski, zachrypnięty głos pozwalający mi wejść.
- Cześć śpiochu, masz zamiar dzisiaj wstać ? - Zapytałam otwierając drzwi.
- Ty tutaj ? No prosze.. - Powiedział Harry przecierając oczy.
- Nie pasuje ? Mogę wyjść. - Powiedziałam stawiając talerz z naleśnikami na stoliku obok łóżka.
- Dobrze wiesz, ze pragnę abyś została i dotrzymała mi towarzystwa.
- A co, nie masz zamiaru w ogólę wyjść dzisiaj z wyrka ? - usiadłam obok niego.
- Dopóki tu jesteś - nie. - Zaśmiał się i nakrył głowę kołdrą.
- WSTAWAJ KRÓLEWNO ! - Krzyknął Louis wbiegając do pokoju.
- Możesz mnie nie straszyć ? - Posłałam zabójcze spojrzenie Lou, który wgramolił się do wyrka Harrego i zaczął po nim skakać, w wyniku czego musiałam wstać i przyglądać się temu co razem wyprawiają. Rozpętała się wojna. Zaczęli rzucać w siebie poduszkami, łaskotali się nawzajem, przepychali. Wyglądało to przekomicznie. Postanowiłam, ze opuszczę pokój, ale gdy zamierzałam przekroczyć próg Louis rzucił we mnie poduszką.
- Dołącz do nas ! - Krzyknął po czym zaczął się śmiać i jeszcze bardziej wariować.
- Nie ma mowy. - Sięgnęłam po talerz z naleśnikami, aby przypadkiem nie wylądował tam gdzie nie powinien. W tym momencie znów oberwałam jakimś jaśkiem, ale na szczęście udało mi się ocalić talerz i postawić go w innym miejscu.
- To teraz się doigraliście. - Złapałam za pierwszą lepszą poduszkę i zaczęłam się z nimi przepychać. Jedyne o co się martwiłam to, to że łóżko zaraz się rozpadnie. Po kilkunastu minutach zabawa się skończyła. Louis musiał iść do toalety, więc ja i Harry zostaliśmy sami, cali zdyszani i zmęczeni. Jakby ktoś teraz tam wszedł i nas zobaczył... Lepiej, żeby nikt nie wchodził.
*** Godzina Później ***
Spakowałam swoje rzeczy, ogarnęłam się i byłam gotowa do wyjścia. Chyba te naleśniki im zaszkodziły, bo cała czwórka nagle potwornie się poczuła. Wszyscy sie pochorowali poza mną i Harrym, ponieważ nie jedliśmy naleśników, które zrobił Liam.
- Louis chyba nie da rady Cię odprowadzić. Może ja to zrobię ? - Zapytał Harold słodko się uśmiechając.
- Nie musisz mnie odprowadzać, sama dam sobię radę.
- Ale chcę... - Popatrzył sie na mnie tymi pięknymi, zielonymi oczami. - To mogę ?
- Jasne. - Trudno było mu odmówić, więc musiałam się zgodzić.
Udaliśmy się do recepcji, abym mogła się wymeldować. Po chwili wszystko już było załatwione i wyszliśmy z hotelu.
- Wezwać taksówkę, czy przejdziemy się na piechotę ? - Zapytał Hazza spoglądając na prześlicznie oświetlone niebo śłonecznym światłem.
- A jak wolisz ? - Odpowiedziałam lekko się do niego uśmiechając.
- Na piechotę. - Powiedział stanowczo, po czym ruszyliśmy w stronę mojego domu. Cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Było naprawdę sympatycznie. W połowie drogi Harry zatrzymał się i spojrzał w stronę jakiegoś sklepu.
- Może masz ochotę na shake'a ? - Zapytał i pokazał gestem na mały lokal, przy głównej ulicy. Odpowiedziałam twierdząco i udaliśmy się na pysznego shake'a. Po chwili wyszliśmy z napojami i poszliśmy dalej. 30 minut później byliśmy już pod moim domem.
- Czas się rozstać. - Powiedziałam i przytuliłam Harrego, po czym każdy poszedł w swoją stronę. Wieczorem dostałam sms'a od Louis'a
"Przepraszam, że nie mogłem Cię odprowadzić. Nadal czuję się masakrycznie. Kocham Cię xxx" Odpisałam mu i wróciłam do oglądania filmu pt. "Green Street Hooligans" z moją siostrą. Wieczór minął mi przyjemnie i bez zbednych komplikacji.
****************************
Jest 10 ! Z góry przepraszam za to, że tak dawno nie dodawałam nowego rozdziału, ale nie miałam na nic czasu, więc jest trochę dłuższy niż poprzednie.
Strasznie ciężko pisało mi się ten rozdział. Dlatego nie jest taki jakbym chciała, ale ocenę pozostawię wam.
Chciałam wam wszystkim BARDZO, ale to BARDZO podziękować za ilość odwiedzin oraz komentarzy pod poprzednim rozdziałem :)
Pozdrawiam Dianę, która potrafi mi poprawić humor swoim opowiadaniem.
+ Przepraszam za błedy.
Hope u like it xx
super rozdział!!!
OdpowiedzUsuńwkońcu się doczekalismy ;)
aga
Zajebisty myślę że powinnaś coś zrobić na przykład niech może Harry trochę narozrabia w związku Alex i Louisa ? ale nie wiem jak chcesz pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńyeahhh budddyyyy! faza na hazzę trwa jak widzę.xd ;p
OdpowiedzUsuńmi się jak zwykle podoba.:)
chociaż myślałam, że końcówka rozdziału zakończy się trochę inaczej.;x
czekam na następny.<3
buziaki.xx
Czekam na następny . Świetnie .
OdpowiedzUsuńHazza czy Lou ? <333
XOXOXOX
ooo jest :D
OdpowiedzUsuńi dotego świetny :)
czekam na następny, mam nadzieje, ze będzie szybko :)
van-ill-op.blogspot.com / zapraszam :D
Pisz Dalej !!!<3
OdpowiedzUsuńpisz dalej, jestem niezaspokojona i głodna nowych rozdziałów. :D
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie.
http://onebandoneloveonedirection.blogspot.com/
super <3 czekam na następny :P
OdpowiedzUsuńBoskie ; D . Czekam na następny ; )
OdpowiedzUsuńzajebisty ,czekam na nn ;p
OdpowiedzUsuńzapraszam równiez do siebie
http://onedirectionblogstory.blogspot.com/